Ogromnie mnie cieszy, że jest tak duże zainteresowanie naturalnymi kosmetykami wśród coraz bardziej świadomych konsumentów, dzięki czemu ta dziedzina się bardzo mocno rozwija. Sama muszę przyznać, że jeśli tylko mam możliwość – sięgam po kosmetyki naturalne. Dlaczego? Powodów jest co najmniej kilka.
Większość kobiet swoją codzienną pielęgnację maksymalnie upraszcza, stosując jedynie krem do twarzy. Dziś chciałam pokazać Wam inną alternatywę, jaką są koncentraty marki AA Skin Boost.
Wiele z Was polecało naturalne kosmetyki Yope, nie mogłam być wobec tego obojętna 🙂 Okazało się, że wszystkie zachwyty nad nimi są w pełni uzasadnione. Zyskały kolejną fankę!
Nie mam łatwej w pielęgnacji skóry twarzy, niestety. Jest skłonna do niedoskonałości, z jednej strony mieszana, szybko się błyszczy, z drugiej zdarza się, że jest przesuszona. Z kosmetykami do pielęgnacji jestem raczej ostrożna i coraz dokładniej dobieram je. Niestety czasami dobry skład to nie wszystko, bo nie wiedzieć czemu kosmetyk nie spisuje się tak jak powinien. Dziś zapraszam na którką recenzję kosmetyków które nieszczególnie sprawdziły się przy moim typie cery, co nie oznacza, że są złe, bo składy mają całkiem bogate i przyjazne dla skóry.
Ostatnio mam wyjątkowe szczęście do kosmetyków pielęgnujących, bo trafiłam na kolejne perełki. Kosmetyki AA Code Sensible to produkty dla kobiet ze skórą wrażliwą, ale też wymagających. Cechują się wysoką skutecznością w codziennej pielęgnacji cery. Jeśli szukasz ekskluzywnych, zaawansowanych technologicznie kosmetyków, które działają przeciwstarzeniowo, głęboko nawilżają skórę oraz niwelują dysfunkcje skóry – ta seria jest dla Ciebie!
Wszystkie doskonale wiemy jak ważne są regularne wizyty u kosmetyczki, ale to niestety nie wszystko. Nie możemy zapominać o codziennej pielęgnacji. Dobre kosmetyki są w stanie przedłużyć efekty wykonywanych zabiegów i utrzymać skórę na co dzień w dobrej kondycji, nie tylko od wizyty do wizyty w gabinecie. Dziś mam małą podpowiedź jakich kosmetyków warto używać, żeby osiągać efekty podobne do gabinetowych, ale we własnym, domowym zaciszu.
Kosmetyki do codziennej pielęgnacji powinny spełniać kilka podstawowych kryteriów: nie podrażniać, nie wysuszać i dobrze spełniać swoją funkcję (np. oczyszczającą). Dziś zapraszam Was na recenzję dwóch ekologicznych dermokosmetyków do twarzy i ciała marki Termissa.
Tak jak cenię naturalne składniki, cenię też nowoczesne technologie. Z zainteresowaniem śledzę rozwój dermatologii i kosmetologii i ogromnie cieszę się z wszelakich postępów, które przyczyniają się do tego, że możemy dłużej się cieszyć młodym wyglądem.
Nie mogę uwierzyć w to, że jeszcze 3 miesiące temu szukałam kolejnych „cudownych” kosmetyków do cery trądzikowej. Ostatecznie ich nie kupiłam, bo wpadły mi w ręce kremy Miya Cosmetics, które postanowiłam przetestować jeszcze przed jakąś mocniejszą kuracją. Nigdy nie miałam szczególnie dużych wymagań do kremów, bo wiedziałam, że cudów nie ma. Przede wszystkim powinien nawilżać i nie pogarszać stanu mojej trądzikowej cery.
Z czym Wam się kojarzy masło shea? Mi z głębokim nawilżeniem, ale i tłustą, oleistą konsystencją. Często wybieram kosmetyki do ciała i stóp na bazie tego składnika ponieważ świetnie i długotrwale nawilżają. Niedawno po raz pierwszy przetestowałam krem do twarzy myWONDERBALM z masłem shea, chociaż nie ukrywam, że się obawiałam protestu ze strony mojej problematycznej skóry. Coś tak ciężkiego jak masło shea na cerę trądzikową i skłonną do błyszczenia? To mogła być katastrofa…